Relacja Kol. Marianny Irli z wycieczki Sekcji EiR do Arborwtum w Wojsławicach i Piernikarni Śląskiej

W sobotę 25 maja 2019 roku grupa emerytów z ZNP ze Świdnicy udała się na wycieczkę. Była piękna, słoneczna pogoda, pachniała zieleń i kwiaty. Czekał na nas duży, wygodny autobus z firmy „Żuk”, z miłym i sympatycznym kierowcą panem Robertem.
Po sprawdzeniu listy obecności, uczestnicy wyjazdu zostali zapoznani z dokładnym programem: spacer po Arboretum w Wojsławicach do 12.40, obiad w restauracji „Austeria Niemczańska” o godzinie 13.00, warsztaty piernikarskie o godzinie 14.00 w Niemczy. Podróż do Arboretum trwała krótko, gdyż Wojsławice leżą 2 km od Niemczy i 50 km od Wrocławia.
Koleżanka Marianna Irla zapoznała wszystkich z historią Wojsławic, utworzeniem parku romantycznego, powstaniem kolekcji narodowych( różaneczników, liliowców, bukszpanów, wrzosów).
Nazwa osady pochodzi od imienia rycerza Wojsława, znanego też jako „rycerz ze złotą ręką”. Był on prawdopodobnie członkiem książęcej załogi w Niemczy. Podanie głosi, że ten mężny rycerz utracił w walkach rękę, a wdzięczny książę ofiarował mu nową całą rękę ze złota. Za zasługi wojenne książę nadał w 1111roku rycerzowi dobra ziemskie położone niedaleko Niemczy.
Najstarsza nazwa wsi „Woislowitz” znana jest już od roku 1366. Majątek w 1517 roku został przekazany wraz z folwarkiem, dwoma ogrodami burmistrzowi Niemczy. Książe brzeski Jerzy II w 1559 roku zostaje nowym właścicielem, nadaje wsi rangę domeny książęcej, buduje z kamienia dwór, zabudowania folwarczne, zakłada dwa nowe ogrody. Od 1811 roku właściciele wsi z rodu von Prittwitz rozpoczynają urządzanie parku romantycznego, aklimatyzują pierwotne drzewa obcego pochodzenia, głównie północno- amerykańskiego. Remont Pałacu i uporządkowanie folwarku dokonał baron Friedrich von Cannitz w 1842 roku. W latach od (1880 – 1946) dobra wojsławickie są w rękach rodu von Oheimb.
Pierwszy z nich Fritz, śląski ziemianin wraz ze swoją żoną Bertą zakłada ogród różanecznikowy. Jak głosi legenda rodzinna Fritz uwielbiał te krzewy. W młodości często chorował, cierpiał na astmę. Rodzice wysyłali go na kuracje do Szwajcarii. Codzienne spacery i wędrówki po górach, któregoś dnia zakończyłyby się tragicznie, gdyby nie gęste zarośla róży alpejskiej(różaneczniku), które zatrzymały młodzieńca spadającego z pionowej skały. Ten wielki pasjonat drzew i ogrodnictwa zgromadził bogate kolekcje roślinne. W 1920 roku miał 4000 krzewów różaneczników, w 300 odmianach. Sprowadzał nowe okazy ze szkółek europejskich, z ogrodów botanicznych, od prywatnych kolekcjonerów. O jego sukcesie zdecydowały też: żyzne gleby, odpowiednia kwasowość ziemi, korzystne warunki makro i mikroklimatyczne, intuicja oraz wiedza ogrodnicza. Fritz von Oheimb podejmował uprawę wielu małoznanych gatunków i odmian . Pierwszy na Śląsku uprawiał w gruncie bez osłon na zimę klonów palmowych. Jego kolekcja w 1924 roku obejmowała 50 okazów. Kilka z nich rośnie do dnia dzisiejszego. Zgromadził 500 odmian piwonii. Jemu zawdzięczamy też: powiększenie terenu ogrodu, wytyczenie alejek, osi widokowych, założenie 4- stopniowej sieci stawów, wybudowanie domku ogrodnika, stworzenie instalacji wodnej.
Był współtwórcą Niemieckiego Towarzystwa Dendrologicznego.
Wojsławice znane były w całej Europie. Przybywało wielu znakomitych gości, których osobiście oprowadzał po swoich kolekcjach. Umiera w 1928 roku mając 78 lat. Zgodnie z jego życzeniem został pochowany w parku. Po jego śmierci majątek przejął jego najstarszy syn Arno, z wykształcenia geolog, kontynuował jego prace do 1946 roku.
Jedna z odmian różanecznika zostaje nazwa imieniem twórcy Arboretum „Von Oheimb Woislowitz”przez hodowcę Seidla.
W czasie wycieczki podziwialiśmy piękne odmiany tych krzewów. Tworzyły one różnokolorowe kobierce. Na tle tych kwiatów wychodziły piękne zdjęcia. Kilkakrotnie w cieniu różaneczników odpoczywaliśmy na ławeczkach.
W sadach czereśniowych (aż 12 ha) kusiły nas dojrzałe owoce, chętnie sięgałyśmy po nie. Nie kwitły jeszcze liliowce. Dekoracyjne były różne odmiany funki, pyszniły się żurawki, serduszka, kosacće, budziszki, goździki, ostróżki, pierisy. Spotykaliśmy niezwykłe drzewa: surmie z długimi strąkami przypominającymi fasole, wiśnie japońskie, kolorowe klony, wierzby japońskie.
Nad stawem była roślina przypominająca nasz rabarbar, którego liście mogą mieć nawet do 2 metrów.
Dotarliśmy do Georetum – muzeum skał i minerałów, które zostało otwarte w 2014 roku. W pobliżu były tereny, które przyłączono do Arboretum w 2005 roku. Na 54 ha powstały już nowe kolekcje kwiatów i roślin. Nie sposób było wszystko zobaczyć, ze względu na olbrzymi obszar. Arboretum oczarowało nas dlatego powrócimy tutaj, aby podziwiać inne rośliny.
W nowoczesnej restauracji w Niemczy podano smaczny obiad. Po krótkim odpoczynku wyruszyliśmy do Piernikarni Śląskiej w Niemczy.
Pani Karolina zapoznała nas z tradycjami piernikarskimi na Śląsku, a ich korzenie sięgają czasów pogańskich. Zwyczaj wypiekania pierników ma swoje potwierdzenie źródłowe już w 1293 roku w Świdnicy, stanowiąc najstarszą wzmiankę o piernikarstwie w Europie Środkowej.
Początkowo pierniki były spożywane przez cały rok i nierzadko w celach medycznych. Przez wiele lat z uwagi na wysokie ceny przypraw stanowiły wykwintny smakołyk tylko na stolach najbogatszego duchowieństwa, szlachty i mieszczaństwa.
Największy rozkwit piernikarstwa na Śląsku przypada na XVII i XVIII wiek, a jego głównymi ośrodkami były Nysa, Wrocław i Świdnica.
Pani Karolina pokazała nam piękne rzeźbione formy piernikarskie z tego okresu.
Największą frajdą było przygotowanie przypraw, wyrobienie ciasta a następnie pierników. Wykonane przez siebie pierniki były upieczone a następnie każdy mógł zapakować do torebek.
Po zakończeniu warsztatów można było zakupić pierniki pięknie opakowane na prezent.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.